Pierwszy blaszak PC
Koniec lat 90 i początek nowego wieku, jak napisałem w poprzedniej części, to w moim życiu okres gdzie zawsze znalazł się jakiś inny pomysł na ulokowanie własnych pieniędzy niż komputer, bo zawsze znalazł się jakiś „pod ręką”, więc pierwszym komputerem jaki „stworzyłem”, czyli wybrałem jego specyfikację, był nie moim komputerem. Komputer składałem dla ówczesnej mojej dziewczyny, która rozpoczęła studia i jej rodzice stwierdzili, że czasy tego wymagają żeby sprawnie posługiwać się komputerem, a żeby go poznać i sprawnie się nim posługiwać w życiu codziennym, to najlepszym rozwiązaniem będzie kupno komputera. Ponieważ opisy specyfikacji komputerów, te wszystkie cyferki i oznaczenia ze sklepowych gazetek, stanowiły pewnego rodzaju „czarną magię” i dla mojej dziewczyny, a tym bardziej dla jej rodziców, zostałem poproszony o pomoc w tej kwestii.
Koniec lat 90 i początek nowego wieku, jak napisałem w poprzedniej części, to w moim życiu okres gdzie zawsze znalazł się jakiś inny pomysł na ulokowanie własnych pieniędzy niż komputer, bo zawsze znalazł się jakiś „pod ręką”, więc pierwszym komputerem jaki „stworzyłem”, czyli wybrałem jego specyfikację, był nie moim komputerem. Komputer składałem dla ówczesnej mojej dziewczyny, która rozpoczęła studia i jej rodzice stwierdzili, że czasy tego wymagają żeby sprawnie posługiwać się komputerem, a żeby go poznać i sprawnie się nim posługiwać w życiu codziennym, to najlepszym rozwiązaniem będzie kupno komputera. Ponieważ opisy specyfikacji komputerów, te wszystkie cyferki i oznaczenia ze sklepowych gazetek, stanowiły pewnego rodzaju „czarną magię” i dla mojej dziewczyny, a tym bardziej dla jej rodziców, zostałem poproszony o pomoc w tej kwestii.
Przykładowa gazetka z tamtego okresu z poszczególnymi elementami do zbudowania własnego zestawu:
Komputer „zaprojektowałem”
uwzględniaj wszystkie możliwe wtedy multimedia. Nie tworzyłem go z
myślą o super wydajności, czy wąskiej specjalizacji, a raczej z
nastawieniem na wszechstronność i uniwersalność w każdej
dziedzinie.
Na zestaw komputerowy składał się:
-
Procesor AMD Duron 1000Mhz
- Płyta Shuttle AK31 KT266
- pamięć
DDR 128 MB/PC266
- Grafika GeForce2 MX400 64MB (TV-OUT)
-
Dysk Seagate ATA100 - 40 GB (w wyjmowanej kieszeni)
- Napęd DVD
firmy LG
- Nagrywarka CD-RW 16/10/40
Znalazłem nawet rachunek i kartę gwarancyjną z pełną specyfikacją tego komputera.
Wszystko oczywiście w
standardowej wtedy obudowie Codegen, i dodatkowo Skaner LG, DrukarkaHP DJ845C, Monitor 17” CRT SAMSUNG Samtron, oczywiście klawiatura myszka i
głośniki.
Choć nie był to oczywiście topowy zestaw, lecz
bardziej „maksimum możliwości bez utraty wydajności”, gdyż
już wtedy w ofercie były i AMD Athlony XP 1800 i Intel Pentium 4
1,8GHz lecz same procesory kosztowały wtedy grubo ponad 1/4 tego
zestawu, a ten zestaw kosztował całkiem niebagatelną wtedy kwotę
(rok 2002) – 4279 zł.
Była to maszyna, która miała służyć
jako multimedialny kombajn i platforma do edukacji w kwestii obsługi
komputera i poznania systemu (w tym przypadku był to Windows 98).
Nie pamiętam już dziś, czy całość wybranych do zestawu
elementów, była już skonfigurowana i gotowa do użycia po wyjęciu
z pudełka, czy przez ten żmudny proces „wgrywania” sterowników
i dodawania sprzętu w systemie musiałem przebrnąć sam.
Do
zestawu włączony został również modem, aby można było poznać
również „Co to jest ten Internet”. W tym czasie dostęp do
internetu w domu to było raczej coś niezwykłego.
Głównym
źródłem Internetu były wtedy kafejki internetowe, które nawet w
tak mały mieście jak moje, wyrastały w tym okresie jak grzyby po
deszczu. Jedna z pierwszych które pamiętam, znajdowała się
właśnie w sklepie, w który wspomniany zestaw komputerowy został
zakupiony (zresztą sklep jako jeden z niewielu które przetrwały w
mieście działa do dziś). Pamiętam że „na internet”
chodziłem również do biblioteki, która choć miała dostęp
bezpłatny, to jednak ilość stanowisk i ilość chętnych
powodował, że jednak częściej wybierałem opcję płatną
:)
Internet w domu (mojej dziewczyny, gdyż tam stacjonował
oczywiście złożony komputer) uruchamiany był bardzo rzadko i
raczej na jakieś specjalne okoliczności. Pamiętam pisk modemu przy
nawiązywaniu połączenia z numerem dostępowym 0202122 a potem
czekanie na załadowanie się nawet najprostszej strony www. Koszt
takiego połączenia uzależniony był od czasu połączenia z tym
numerem, dlatego komputer pracował wtedy zdecydowanie częściej off-line niż
on-line. Służył w zasadzie do tego do czego został
„zaprojektowany” czyli był multimedialnym centrum, na którym
oglądało się filmy oczywiście w formacie DivX, (pożyczane od
sąsiadów na płytach CD-R). Służył również do kopiowania płyt
audio, kopiowania filmów, ale również do gier. Nie pamiętam już
teraz wszystkich tytułów, ale na pewno była ogrywana „przygodówka”
A.D.2044, znana mi wcześniej z ATARI 65XE.
Był to jednak
zdecydowanie okres kopiowania płyt audio z muzyką. Byłem wtedy
zaocznym studentem Akademii Muzycznej i co zjazd następowała
wymiana płyt z muzyką i ich kopiowanie. Jeździło się również
„odwiedzić znajomego” zaopatrzonym w kilka zestawów czystych
płyt CD-R (najczęściej był to EMTEC lub droższa wersja VERBATIM)
i przy towarzyskich rozmowach, czy też wspólnym graniu na
instrumentach, przy okazji kopiowało się trochę płyt. Czasem
zabierałem również znajomych z płytami do mojej dziewczyny, gdzie
również przy rozmowach kopiowało się płyty z muzyką, a ponieważ
moja dziewczyna mieszkała 80 km od mojego miasteczka, była to
najczęściej kilkudniowa wyprawa.
Wspomniany komputer w końcu
przeszedł z trybu off-line do on-line za sprawą „wyprowadzki”
do akademika Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie Internet szerokopasmowy
był standardem i modem został zastąpiony kartą sieciową. Jako że
komputer został na stałe przypięty do internetu, został również
przeprowadzony jego „lifting” Rozszerzona
została na pewno pamięć, ale i chyba coś jeszcze w środku
zostało zmienione. Największa zmiana była jednak widoczna z
zewnątrz, a to za sprawą super futurystycznej, żółtej obudowy o
nazwie NOSTROMO :)
a wyglądała tak (znalazłem oryginalne zdjęcia):
To również i dla mnie był okres
częstszego korzystania z internetu, a ponieważ w domu nie miałem wtedy ani komputera, a tym bardziej internetu (poza WAP-em w komórce) często
przyjeżdżałem do akademika, lub też wracając ze swoich studiów,
po drodze wstępowałem na dzień lub dwa, aby „przypiąć się na
stałe” do internetu. Pamiętam że nie spałem wtedy prawie w
ogóle, tylko przemierzałem różne interesujące mnie zakątki
światowej sieci www, ale również i sieć akademicką, wraz z
udostępnionymi prywatnymi folderami jej użytkowników. Po kilku
takich dniach spędzonych w internetowym „Matixie” w końcu
musiałem wrócić, do zwykłej szarej codzienności w moim małym
miasteczku, gdzie internet dozowany był przez szybko kończące się
fundusze w internetowych kafejkach, czy wiecznie zajętych
komputerach, we wspomnianej już wcześniej bibliotece. Ale to mi nie
wystarczało i był to chyba początek wzmożonego myślenia, że
może to już jest ten czas, aby mieć w końcu swój własny
komputer.
Ale o tym napiszę już w następnej części.
C.D.N
C.D.N