W zasadzie mogła by to być dalsza część opowieści o moich telefonach, z którą można się zapoznać na moim blogu tutaj. Jednak jest to zupełnie poboczna historia tocząca się równolegle do mojego głównego nurtu z telefonami :) Zastanawiałem się również jak ją zatytułować, czy właśnie jako kolejna część historii moich telefonów? Zdecydowałem się na ten tytuł, gdyż dotyczy on zupełnie odmiennego potraktowania telefonów.
Ostatecznie wyszła z tego historia dotycząca trochę środowiska Android-owego, która być może na zawsze zakończyła się w moim przypadku właśnie kilka dni temu, za sprawą "nowego" iPhone-a 5S.
Zapraszam do lektury.
Odkąd w roku 2011 przesiadłem się ze swojej ostatniej Nokii 5800 na iPhone 4, a wcześniej zamieniłem PC-ta z Windowsem na Macbooka z Mac OS X, nie za bardzo interesował mnie mobilny system od Google-a. Oczywiście wiele o nim czytałem, dużo widziałem, ale nigdy nie miałem z nim bezpośredniej styczności. Przez te kilka lata z systemami Apple stworzyłem sobie pewne nawyki, przyzwyczajenia i własną specyfikę pracy w ich ekosystemie. Android był tym co mnie zupełnie wtedy ominęło i niezbyt interesowało. Oczywiście spora część moich znajomych używała tego systemu i siłą rzeczy często, z racji mojego zamiłowania technologii, trafiały mi się pytania oraz sytuacje, żeby pomóc rozwiązać "Androidowe problemy". Często intuicyjne przyzwyczajenia z iOS nie odnosiły pożądanego rezultatu w rozwiązaniu danego problemu w systemie Google-a i musiałem posiłkować się internetem, przez to nabierałem pewnej praktyki w posługiwaniu się urządzeniami z tym systemem operacyjnym. Nie wydawał mi się za bardzo przyjazny dla użytkownika i choć coraz nowsze wersje miały dużo zapożyczeń z iOS, (czasem oczywiście sytuacja zapożyczeń była odwrotna), to wciąż uważałem, że to nie jest system do jakiego ja byłem przyzwyczajony. Choć według niektórych iOS posiada pewne ułomności i ograniczenia, ja nigdy nie myślałem o przesiadce na ten system. Jednak pewna sytuacja spowodowała, że zacząłem używać go jako alternatywnego systemu w dodatkowym telefonie.
W roku 2015 byłem użytkownikiem iPhone 6 i w czasie wakacji wybrałem się z żoną na "objazdowy wypoczynek" samochodem. Zaplanowaliśmy trasę, w zasadzie po polskim wybrzeżu, ale przy okazji odwiedziliśmy również i Berlin :) Podczas podróży posiłkowałem się aplikacjami do nawigacji typu Yanosik, Coyote, czy Google Maps. Jednak "wiolo zadaniowe" używanie telefonu nie było do końca wygodnym rozwiązaniem i często również powodowało ekstremalne warunki pracy baterii iPhone-a. Rozładowywał się często do zera, a potem był podłączony prawie non stop do ładowarki samochodowej, co po pewnym czasie spowodowało odczuwalny spadek "trzymania" baterii. W końcowym czasie jego użytkowania, byłem zmuszony ładować go dwu lub trzykrotnie w ciągu dnia, lub używać podłączonego do power banku.
Jednak jak wspomniałem to "wielozadaniowość" miała główny wpływ na pomysł wprowadzenia dodatkowego urządzenia. Pomyślałem wtedy, że żeby nie "katować" tak iPhone-a, może do nawigacji w samochodzie lepiej sprawdzi się jakiś tani telefon, który obsłuży wspomnianego Yanosika, czy Google Maps, odciążając mojego podstawowego smartfona.
Od pomysłu do wdrożenia nie minęło wiele czasu i po kilku dniach miałem już takie urządzenie do pracy w roli "nawigatora samochodowego". Nie chciałem wydawać jakiś kosmicznych pieniędzy na telefon, ale jako fan produktów z logiem nadgryzionego jabłka, wybór padł na leciwego już wtedy iPhone-a 4, lub jeszcze starszy model 3GS. Udało mi się tanio zakupić model 3GS i o ile praca na nie najnowszym już wtedy systemie iOS 6, nie była jakimś wyzwaniem dla telefonu, jedynie z dwiema aplikacjami, o tyle sam moduł GPS nie radził sobie najlepiej. Nie wiem czy to była wina konkretnie mojego egzemplarza, ale szukając informacji w internecie, często trafiałem na podobne sytuacje innych użytkowników. Ostatecznie telefon trafił na znany portal aukcyjny, w celu sprzedaży, a ja jako alternatywę, wylicytowałem na allegro w całkiem dobrej cenie urządzenie z Androidem. To był w zasadzie jedyny argument, którym kierowałem się przy wyborze telefonu. :)
Był to mały 3,2 calowy smartphon LG E-430 (Optimus L3 II Swift) z Androidem 4.1 Jelly Bean
Pomyślałem że skoro to miał być tylko telefon jedynie do nawigacji to może Android da radę i o ile komfort pracy z systemem tu już nie był może taki jak w iOS, ale telefon posiadał dość leciwy już system w tym czasie, a samo urządznie również nie było najmłodsze, a z jedno rdzeniowym procesorem i 512 MB pamięci RAM nie należące do najwydajniejszych, to muszę przyznać że moduł GPS spisywał się dużo lepiej niż we wspomnianym iPhone 3GS.
Żeby nie myśleć o ciągłym podłączania telefonu do gniazdka samochodowej zapalniczki, które to i tak często nie potrafiło do końca zaspokoić jego potrzeb energetycznych, podczas pracy z energio żernymi aplikacjami nawigacji, zakupiłem mu nową baterię. Jeśli miałbym używać go jako telefonu na co dzień, poziom mojej frustracji doprowadził by zapewne do zniszczenia go pierwszego dnia takiego używania, to w roli niewymagającej nawigacji samochodowej sprawdzał się całkiem poprawnie. Oczywiście że już przy dwóch równolegle działających aplikacjach miał spore trudności wydajnościowe, a na jakąkolwiek reakcję, po stuknięciu palcem w ekran czekało się wręcz w nieskończoność, ale to był telefon za tak małe pieniądze że nie można było wymagać tego co potrafił topowy telefon Apple za ponad 2500 zł.
Po jakimś czasie mały LG otrzymał kolejną rolę do spełnienia. Oprócz funkcji nawigacyjnych w samochodzie zaczął pełnić rolę HotSpotu WiFi w mojej pracy.
Używanie "służbowego internetu" do prywatnych celów coraz bardziej było nam ograniczane, więc wyjściem z tej sytuacji był własny internet. Najbardziej tego typu rozwiązanie było mi potrzebne do pracy na własnym komputerze i choć coraz rzadziej z niego korzystałem, zabierając jedynie do pracy iPada, to czasami taka opcja była bardzo przydatna. Mogłem oczywiście skorzystać z Hot Spotu iPhone-a 6, ale niestety mój operator nie zapewniał mi zasięgu w dość specyficznym "piwnicznym" miejscu, w którym czasem musiałem pracować. Również zatrważająco szybko kończyła się wtedy energia baterii. Często wystarczał w tych specyficznych warunkach iPad, z kartą Aero2, ale niestety on nie sprawdziłby się w roli Hot Spotu, gdyż iPad 2 generacji, którego użytkowałem wtedy nie posiadał takiej możliwości. Dlatego rolę przenośnego Hot Spotu zaczął pełnić również LG, a praca z komputerem z internetem, we wspomnianej "piwnicy", miała wtedy zupełnie inny wymiar.
Z czasem jednak okazało się że choć urządzenie bez większych wymagań, sprawdza się w swojej roli to używane aplikacje zyskały nowe przydatne funkcje, z których nie byłem w stanie korzystać z racji dość leciwego już urządzania, jak również niezbyt aktualnego systemu operacyjnego Android 4.1. Dlatego nadszedł czas na wymianę "parku maszynowego". Poczciwego LG L3 II co prawda nie sprzedałem, tylko obdarowałem nim do zabawy mojego synka, ale w roli nawigacji samochodowej" wymieniłem na ACER-a Liquid Z205 (Dual Sim).
Posiadał on nieco większy 4 calowy, ekran co przy pracy w samochodzie miało znaczenie. Co prawda ilość pamięci RAM pozostała na tym samym poziomie, czyli 512 MB jednak dwa rdzenie procesora Media Tek MT6572M oraz nowszy (co prawda nie wiele, ale zawsze to już coś) system Android 4.4 Kit Kat pozwalały na płynniejszą pracę telefonu.
Telefon otrzymał w zasadzie ten sam zestaw aplikacji co poprzednik i służył dokładnie do tego samego. Był "nawigatorem" w samochodzie i Hot Spotem w miejscu pracy. Nie był używany w zasadzie to "wyższych" celów. Nie takie było założenie przy jego kupnie za równie symboliczne pieniądze co poprzednik. Niestety prądożerne aplikacje (choć maksymalnie użyte dwie) powodowały że telefon najczęściej był "przywiązany" kablem do ładowarki. Producent aplikacji, jak się okazało gnał z aktualizacjami do tego stopnia, że i tu "wyczerpało się" wsparcie. A moja coraz większa chęć przekształcenia "nawigacji samochodowej" w pełnoprawny zapasowy telefon, dla mojego kolejnego modelu iPhone 7 doprowadziły do tego że zacząłem coraz bardziej rozglądać się za wydajniejszym telefonem. Nie chciałem oczywiście wydawać nie wiadomo jakich pieniędzy na ten cel, jednak chciałem mieć drugi zastępczy telefon. Nie uśmiechał mi się również jakiś niewspierany już iPhone który relatywnie i tak byłby droższy od telefonu z systemem od Google-a. Kwota przeznaczona na ten telefon miała być kwotą uzyskaną ze sprzedaży dwóch poprzednich. Zgłębiłem zasoby sieciowe aby znaleźć odpowiedni model. Założeniem był niedrogi, ale wydajny telefon ze świeżym Androidem na pokładzie, który sprawdziłby się już nie tylko jako nawigacja, ale można było by go użyć jako dodatkowego telefonu. Doświadczenie z ostatnimi dwoma modelami iPhone-a 6 a potem 7, skierowało mnie również na poszukiwanie telefony może z trochę większym ekranem.
Miałem kilka opcji do wyboru, w zasadzie najbardziej uwarunkowanych cenowo. Czyli jak najwięcej za jak najmniej i tak trafiłem na OLX.pl na telefon LG K8 LTE, który udało mi się kupić w całkiem atrakcyjnej cenie. Telefon sprawiał co prawda wrażenie plastikowego, ale całkiem porządnie wykonanego telefonu.
System Android 6.0 Marshmallow w połączeniu z 4 rdzeniowym procesorem Media Tech MT6735 i pamięcią RAM o wielkości 1,5 GB też wydawał się również całkiem "żwawy" w użyciu.
Choć jestem przyzwyczajony do pewnych rozwiązań z iOS, to sam system nie stanowił większego problemu z użytkowaniem. Da się znaleźć rozwiązania pozwalające pracować między różnymi platformami systemowymi co w przypadku Windows-a i Androida ma niebagatelne znaczenie. Nie jest to tak bezpośrednie, oczywiste i zaszyte najczęściej w ekosystem w moim odczuciu jak współpraca między iOS i Mac OS X, ale jeśli ktoś bardzo czegoś potrzebuje, najczęściej znajdzie jakieś rozwiązanie.
Tak jak wspomniałem telefon miał służyć jako drugi i przez okres wakacyjny udało mi się go nawet używać wręcz naprzemiennie z moim iPhone-m 7. Czasem również jako jedyny telefon pod ręką (a w zasadzie jako jedyny telefon w kieszeni).
Nie ufam co prawda na tyle rozwiązaniom Google co tym Apple-owym, aby mieć jakieś znaczące dane w tym telefonie, więc posługiwanie się aplikacjami bankowymi, czy możliwość skorzystania z Andorid Pay, nie wchodziły w rachubę, ale pocztę (Gmail), czy nawet aplikacje płatnicze (SkyCash) i zakupowe (oczywiście bez dostępu do numerów kart kredytowych) miałem w nim zainstalowane.
Używałem go w przypadku jedynego telefonu w kieszeni również jako aparatu fotograficznego i nie była to jakość do jakiej przyzwyczaił mnie iPhone, ale telefon przecież kosztował mnie ok 8% ceny iPhone-a 7, więc nie wymagajmy cudów. Nawet przenoszenie zdjęć między środowiskami google i apple dało się rozwiązać (co prawda nie natywnie, a web-owo) ale się dało.
Tak jak wspomniałem jeśli bardzo potrzebujemy jakieś funkcji, dostępnej w jednym z systemów, na pewno znajdziemy rozwiązanie które pozwoli na podobną lub identyczną pracę w innym systemie. Podobnie myślę sytuacja wygląda jeśli potrzebujemy usług między-platformowych opartych o dane gromadzone na serwerach. Co prawda mogą nie być tak eleganckie, czy działające w dokładnie ten sam sposób, ale problemów większych być nie powinno. Czasami tylko musimy się troszkę bardziej nagłowić, czy nakombinować, żeby mieć takie samo rozwiązanie, czy funkcję którą na przykład mamy default-owo w ekosystemie od Apple. Dochodzi jeszcze oczywiście kwestia bezpieczeństwa naszych danych przez skorzystanie z usług firm trzecich. Jedynie z czym nie mogłem sobie poradzić (być może też nie do końca zgłębiłem temat) to to że o ile nie ma problemu z przekierowaniem rozmów, z jednego numeru na drugi, to niestety nie znalazłem rozwiązania, żeby móc otrzymywać wiadomości sms na drugi numer. To żeby mieć tę same kontakty na telefonie z Androidem co na iPhonie jest oczywiście do zrobienia, jednak nie za bardzo podobało mi się "oddanie" Google-owi swojej książki telefonicznej.
Generalnie brak pewnych funkcji i współpracy środowisk między telefonami był w moim przypadku podyktowany brakiem zaufania do jednej z platform.
Myślę że jednak jeśli komuś to nie przeszkadza, może z powodzeniem używać nawet telefonu z Androidem i komputera z Mac OS X, jednak to wszystko będzie wtedy oparte o dwóch dostawcach usług, a nie jednego :)
Tak jak z premedytacją wybrana przeze mnie opcja pozbawienia się pewnych funkcji, czy usług była czasem irytująca, o tyle sam system nie był jakiś skomplikowany w obsłudze, łapałem się na tym że intuicyjnie szukałem pewnych opcji w zupełnie innym miejscu niż w iOS, ale to również kwestia przyzwyczajeń, a im częściej czegoś używamy, to wchodzi nam to po prostu w nawyk i staje się normą.
Ale również przyzwyczajenie jest naszą drugą naturą i ja po tylu latach używania ekosystemu od Apple przyzwyczajony do pewnych rozwiązań, podanych na tacy, czy rozleniwieniu w kwestii szukania rozwiązania danego problemu, długo nie wytrzymałem z Androidem służącym nie tylko jako nawigacja samochodowa, z którą wspomniany LG K8 LTE radził sobie całkiem dobrze.
Nawet używając kilku aplikacji jednocześnie, telefon nie miał większych problemów z "ogarnięciem" ich na raz. Według mnie miał tylko jedną wadę - system zintegrowany z usługami Google-a, a nie z Apple.
Każdy może mieć pewnie inny pogląd na ten temat, a ja nie mam nawet ochoty wdawać się w wojenki Android kontra iOS, Microsoft vs Mac OS. Każdy mam wybór i powinien z niego korzystać. Ja również z takiego wyboru skorzystałem i........ po ponad dwóch miesiącach całkiem intensywnego używania Andorid-owego telefonu zamieniłem go na iPhone-a wtedy i dla mnie życie stało się o wiele łatwiejsze.
Nie musiałem rezygnować w pewnych funkcji. Bez problemu odnajduję daną opcję w systemie której akurat potrzebuję. Wszystkie usługi są znów ze sobą ściśle powiązane i zintegrowane i w zasadzie prze tylko przez jednego dostawcę tych usług. Przez Apple :)
Kupiłem iPhone-a 5S, dlaczego akurat ten model? Zastanawiałem się przez jaki czas, który z wcześniejszych modeli będzie jeszcze nie za drogi, a technicznie najbardziej wydajny.
iPhone 4S już nie dostaje uaktualnień systemu. iPhone 5, ma moja żona i bardzo dobrze się sprawuje, natomiast posiada procesor 32 bitowy, który za chwilę również straci wsparcie od Apple. Natomiast wszystkie "duże" 4,7 calowe iPhone-y czyli zaczynając od modelu iPhone 6 nie straciły jeszcze dostatecznie na wartości, aby można było kupić je w okazyjnej dla mnie cenie. Zatem jedynym zdroworozsądkowym wyborem modelu był iPhone 5S, posiadający już procesor 64 bitowy, a będący na tyle "starym" modelem, że stracił całkiem sporo na wartości. LG K8 LTE trafił na portale aukcyjne i ogłoszeniowe w celu sprzedaży, a uzyskane pieniądze miały zostać przeznaczone na "nowego" iPhone-a. Nie doczekałem jednak do końca licytacji i w zasadzie tego samego dnia kiedy dopiero co umieściłem na portalach informacje o sprzedawanym telefonie, znalazłem na OLX bardzo dobry egzemplarz, w niewygórowanej cenie, którą jeszcze udało mi się trochę "uatrakcyjnić".
Decyzję podjąłem na szybko, ale nie żałuję. Przy próbie uruchomienia okazało się że telefon posiada sim-lock "fioletowego" operatora, ale na szczęście posiadałem do telefonu wszystkie dokumenty poprzedniego właściciela, więc cały proces zdjęcia blokady ograniczył się do kilku minut w pobliskim salonie.
Telefon został "uwolniony" i po chwili działał już z moją kartą sim wyjętą z LG K8, a po synchronizacji z iCloud jak za dotknięciem "czarodziejskiej różdżki" posiadał już wszystkie potrzebne ustawienia, usługi i dane. Telefon od razu stał się "kolejnym" pełnoprawnym elementem ekosystemu. Wszystko co zrobię na Macbooku, iPadzie czy iPhonie 7 mam również dostępne w "nowym" iPhonie. Ja wiem że to pewnie podobnie wygląda, gdy korzystamy z usług Googla i włączymy swój dopiero co wyjęty z pudełka telefon z Androidem, lub pewnie i w chromebooku.
Ja jednak, tak jak wspomniałem, od lat już jestem związany z infrastrukturą od Apple i w niej czuję się swobodnie.
Przejście zupełnie do Google, pewnie i byłoby dla mnie fizycznie wykonalne, ale raczej mało możliwe. Za dużo "zabawy" przy przenoszeniu aplikacji z AppStore, czy "treści" z iTunes Store czy Podcast, współdzielenia się zdjęciami z rodziną w chmurze. Dziś pewnie zmiana platformy jest pewnie i tak mniej bolesna niż kiedyś, jednak budowanie z wszystkiego od nowa, to już chyba nie dla mnie. Apple mnie rozleniwiło. Polityka prywatności oraz bezpieczeństwo u Google, jak również otwartość systemu w moim subiektywnym odczuciu oczywiście nie jest też takie jak bym oczekiwał. Apple daje nam tylko swój "plac zabaw", na który nie przyniesiemy własnych zabawek, ale w moim przekonaniu oparte jest to na dużo głębszej filozofii bezpieczeństwa, niż to pozornie wygląda.
Może samo używanie telefonu z Androidem dziś już nie różni się zbytnio od tego z iOS, nauczymy się gdzie co znaleźć i jak dotrzeć do interesującej nas funkcji, jednak to co jest "pod spodem" Androida i Google, jest dla mnie nie do końca akceptowalne. Ktoś może mieć tony przekonujących argumentów świadczących, że może jednak się mylę, że Android jest równie bezpieczny co iOS, to jednak co chwila trafiam na jakiś artykuł w prasie czy internecie, który temu zaprzecza. Kilka dni temu głośno się zrobiło o 300 aplikacjach z wirusami w oficjalnym sklepie Play, czy wirusie w aplikacji mBanku i takich przykładów można znaleźć dużo więcej. Otwartość systemu z jednej strony jest korzystna, z drugiej jednak zdecydowanie mniej bezpieczna. Może gdybym kiedyś zmienił Nokię na jakiegoś ówczesnego Samsunga (i tak prawie się też stało, o czym można poczytać na moim blogu) dziś mój pogląd byłby zupełnie inny. Ale w roku 2011 kupiłem iPhone 4 i od tego momentu Apple kupiło mnie :)