poniedziałek, 4 września 2017

Jak próbowałem Androida - czyli historia o moim "nowym" iPhonie 5S


W zasadzie mogła by to być dalsza część opowieści o moich telefonach, z którą można się zapoznać na moim blogu tutaj. Jednak jest to zupełnie poboczna historia tocząca się równolegle do mojego głównego nurtu z telefonami :) Zastanawiałem się również jak ją zatytułować, czy właśnie jako kolejna część historii moich telefonów? Zdecydowałem się na ten tytuł, gdyż dotyczy on zupełnie odmiennego potraktowania telefonów. 
Ostatecznie wyszła z tego historia dotycząca trochę środowiska Android-owego, która być może na zawsze zakończyła się w moim przypadku właśnie kilka dni temu, za sprawą "nowego" iPhone-a 5S. 

Zapraszam do lektury.


Odkąd w roku 2011 przesiadłem się ze swojej ostatniej Nokii 5800 na iPhone 4, a wcześniej zamieniłem PC-ta z Windowsem na Macbooka z Mac OS X, nie za bardzo interesował mnie mobilny system od Google-a. Oczywiście wiele o nim czytałem, dużo widziałem, ale nigdy nie miałem z nim bezpośredniej styczności. Przez te kilka lata z systemami Apple stworzyłem sobie pewne nawyki, przyzwyczajenia i własną specyfikę pracy w ich ekosystemie. Android był tym co mnie zupełnie wtedy ominęło i niezbyt interesowało. Oczywiście spora część moich znajomych używała tego systemu i siłą rzeczy często, z racji mojego zamiłowania technologii, trafiały mi się pytania oraz sytuacje, żeby pomóc rozwiązać "Androidowe problemy".  Często intuicyjne przyzwyczajenia z iOS nie odnosiły pożądanego rezultatu w rozwiązaniu danego problemu w systemie Google-a i musiałem posiłkować się internetem, przez to nabierałem pewnej praktyki w posługiwaniu się urządzeniami z tym systemem operacyjnym. Nie wydawał mi się za bardzo przyjazny dla użytkownika i choć coraz nowsze wersje miały dużo zapożyczeń z iOS, (czasem oczywiście sytuacja zapożyczeń była odwrotna), to wciąż uważałem, że to nie jest system do jakiego ja byłem przyzwyczajony. Choć według niektórych iOS posiada pewne ułomności i ograniczenia, ja nigdy nie myślałem o przesiadce na ten system. Jednak pewna sytuacja spowodowała, że zacząłem używać go jako alternatywnego systemu w dodatkowym telefonie.

W roku 2015 byłem użytkownikiem iPhone 6 i w czasie wakacji wybrałem się z żoną na "objazdowy wypoczynek" samochodem. Zaplanowaliśmy trasę, w zasadzie po polskim wybrzeżu, ale przy okazji odwiedziliśmy również i Berlin :) Podczas podróży posiłkowałem się aplikacjami do nawigacji typu Yanosik, Coyote, czy Google Maps. Jednak "wiolo zadaniowe" używanie telefonu nie było do końca wygodnym rozwiązaniem i często również powodowało ekstremalne warunki pracy baterii iPhone-a. Rozładowywał się często do zera, a potem był podłączony prawie non stop do ładowarki samochodowej, co po pewnym czasie spowodowało odczuwalny spadek "trzymania" baterii. W końcowym czasie jego użytkowania, byłem zmuszony ładować go dwu lub trzykrotnie w ciągu dnia, lub używać podłączonego do power banku.
Jednak jak wspomniałem to "wielozadaniowość" miała główny wpływ na pomysł wprowadzenia dodatkowego urządzenia. Pomyślałem wtedy, że żeby nie "katować" tak iPhone-a, może do nawigacji w samochodzie lepiej sprawdzi się jakiś tani telefon, który obsłuży wspomnianego Yanosika, czy Google Maps, odciążając mojego podstawowego smartfona.

Od pomysłu do wdrożenia nie minęło wiele czasu i po kilku dniach miałem już takie urządzenie do pracy w roli "nawigatora samochodowego". Nie chciałem wydawać jakiś kosmicznych pieniędzy na telefon, ale jako fan produktów z logiem nadgryzionego jabłka, wybór padł na leciwego już wtedy iPhone-a 4, lub jeszcze starszy model 3GS. Udało mi się tanio zakupić model 3GS i o ile praca na nie najnowszym już wtedy systemie iOS 6, nie była jakimś wyzwaniem dla telefonu, jedynie z dwiema aplikacjami, o tyle sam moduł GPS nie radził sobie najlepiej. Nie wiem czy to była wina konkretnie mojego egzemplarza, ale szukając informacji w internecie, często trafiałem na podobne sytuacje innych użytkowników. Ostatecznie telefon trafił na znany portal aukcyjny, w celu sprzedaży, a ja jako alternatywę, wylicytowałem na allegro w całkiem dobrej cenie urządzenie z Androidem. To był w zasadzie jedyny argument, którym kierowałem się przy wyborze telefonu. :)
Był to mały 3,2 calowy smartphon LG E-430 (Optimus L3 II Swift) z Androidem 4.1 Jelly Bean


Pomyślałem że skoro to miał być tylko telefon jedynie do nawigacji to może Android da radę i o ile komfort pracy z systemem tu już nie był może taki jak w iOS, ale telefon posiadał dość leciwy już system w tym czasie, a samo urządznie również nie było najmłodsze, a z jedno rdzeniowym procesorem i 512 MB pamięci RAM nie należące do najwydajniejszych, to muszę przyznać że moduł GPS spisywał się dużo lepiej niż we wspomnianym iPhone 3GS.

Żeby nie myśleć o ciągłym podłączania telefonu do gniazdka samochodowej zapalniczki, które to i tak często nie potrafiło do końca zaspokoić jego potrzeb energetycznych, podczas pracy z energio żernymi aplikacjami nawigacji, zakupiłem mu nową baterię. Jeśli miałbym używać go jako telefonu na co dzień, poziom mojej frustracji doprowadził by zapewne do zniszczenia go pierwszego dnia takiego używania, to w roli niewymagającej nawigacji samochodowej sprawdzał się całkiem poprawnie. Oczywiście że już przy dwóch równolegle działających aplikacjach miał spore trudności wydajnościowe, a na jakąkolwiek reakcję, po stuknięciu palcem w ekran czekało się wręcz w nieskończoność, ale to był telefon za tak małe pieniądze że nie można było wymagać tego co potrafił topowy telefon Apple za ponad 2500 zł. 

Po jakimś czasie mały LG otrzymał kolejną rolę do spełnienia. Oprócz funkcji nawigacyjnych w samochodzie zaczął pełnić rolę HotSpotu WiFi w mojej pracy.
Używanie "służbowego internetu" do prywatnych celów coraz bardziej było nam ograniczane, więc wyjściem z tej sytuacji był własny internet. Najbardziej tego typu rozwiązanie było mi potrzebne do pracy na własnym komputerze i choć coraz rzadziej z niego korzystałem, zabierając jedynie do pracy iPada, to czasami taka opcja była bardzo przydatna. Mogłem oczywiście skorzystać z Hot Spotu iPhone-a 6, ale niestety mój operator nie zapewniał mi zasięgu w dość specyficznym "piwnicznym" miejscu, w którym czasem musiałem pracować. Również zatrważająco szybko kończyła się wtedy energia baterii. Często wystarczał w tych specyficznych warunkach iPad, z kartą Aero2, ale niestety on nie sprawdziłby się w roli Hot Spotu, gdyż iPad 2 generacji, którego użytkowałem wtedy nie posiadał takiej możliwości. Dlatego rolę przenośnego Hot Spotu zaczął pełnić również LG, a praca z  komputerem z internetem, we wspomnianej "piwnicy", miała wtedy zupełnie inny wymiar.

Z czasem jednak okazało się że choć urządzenie bez większych wymagań, sprawdza się w swojej roli to używane aplikacje zyskały nowe przydatne funkcje, z których nie byłem w stanie korzystać z racji dość leciwego już urządzania, jak również niezbyt aktualnego systemu operacyjnego Android 4.1. Dlatego nadszedł czas na wymianę "parku maszynowego". Poczciwego LG L3 II co prawda nie sprzedałem, tylko obdarowałem nim do zabawy mojego synka, ale w roli nawigacji samochodowej" wymieniłem na  ACER-a Liquid Z205 (Dual Sim).


Posiadał on nieco większy 4 calowy, ekran co przy pracy w samochodzie miało znaczenie. Co prawda ilość pamięci RAM pozostała na tym samym poziomie, czyli 512 MB jednak dwa rdzenie procesora Media Tek MT6572M oraz nowszy (co prawda nie wiele, ale zawsze to już coś) system Android 4.4 Kit Kat pozwalały na płynniejszą pracę telefonu.
Telefon otrzymał w zasadzie ten sam zestaw aplikacji co poprzednik i służył dokładnie do tego samego. Był "nawigatorem" w samochodzie i Hot Spotem w miejscu pracy. Nie był używany w zasadzie to "wyższych" celów. Nie takie było założenie przy jego kupnie za równie symboliczne pieniądze co poprzednik. Niestety prądożerne aplikacje (choć maksymalnie użyte dwie) powodowały że telefon najczęściej był "przywiązany" kablem do ładowarki. Producent aplikacji, jak się okazało gnał z aktualizacjami do tego stopnia, że i tu "wyczerpało się" wsparcie. A moja coraz większa chęć przekształcenia "nawigacji samochodowej" w pełnoprawny zapasowy telefon, dla mojego kolejnego modelu iPhone 7 doprowadziły do tego że zacząłem coraz bardziej rozglądać się za wydajniejszym telefonem. Nie chciałem oczywiście wydawać nie wiadomo jakich pieniędzy na ten cel, jednak chciałem mieć drugi zastępczy telefon. Nie uśmiechał mi się również jakiś niewspierany już iPhone który relatywnie i tak byłby droższy od telefonu z systemem od Google-a. Kwota przeznaczona na ten telefon miała być kwotą uzyskaną ze sprzedaży dwóch poprzednich. Zgłębiłem zasoby sieciowe aby znaleźć odpowiedni model. Założeniem był niedrogi, ale wydajny telefon ze świeżym Androidem na pokładzie, który sprawdziłby się już nie tylko jako nawigacja, ale można było by go użyć jako dodatkowego telefonu. Doświadczenie z ostatnimi dwoma modelami iPhone-a 6 a potem 7, skierowało mnie również na poszukiwanie telefony może z trochę większym ekranem.
Miałem kilka opcji do wyboru, w zasadzie najbardziej uwarunkowanych cenowo. Czyli jak najwięcej za jak najmniej i tak trafiłem na OLX.pl na telefon LG K8 LTE, który udało mi się kupić w całkiem atrakcyjnej cenie. Telefon sprawiał co prawda wrażenie plastikowego, ale całkiem porządnie wykonanego telefonu. 




System Android 6.0 Marshmallow w połączeniu z 4 rdzeniowym procesorem Media Tech MT6735 i pamięcią RAM o wielkości 1,5 GB też wydawał się również całkiem "żwawy" w użyciu.
Choć jestem przyzwyczajony do pewnych rozwiązań z iOS, to sam system nie stanowił większego problemu z użytkowaniem. Da się znaleźć rozwiązania pozwalające pracować między różnymi platformami systemowymi co w przypadku Windows-a i Androida ma niebagatelne znaczenie. Nie jest to tak bezpośrednie, oczywiste i zaszyte najczęściej w ekosystem w moim odczuciu jak współpraca między iOS i Mac OS X, ale jeśli ktoś bardzo czegoś potrzebuje, najczęściej znajdzie jakieś rozwiązanie.

Tak jak wspomniałem telefon miał służyć jako drugi i przez okres wakacyjny udało mi się go nawet używać wręcz naprzemiennie z moim iPhone-m 7. Czasem również jako jedyny telefon pod ręką (a w zasadzie jako jedyny telefon w kieszeni).
Nie ufam co prawda na tyle rozwiązaniom Google co tym Apple-owym, aby mieć jakieś znaczące dane w tym telefonie, więc posługiwanie się aplikacjami bankowymi, czy możliwość skorzystania z Andorid Pay, nie wchodziły w rachubę, ale pocztę (Gmail), czy nawet aplikacje płatnicze (SkyCash) i zakupowe (oczywiście bez dostępu do numerów kart kredytowych) miałem w nim zainstalowane.
Używałem go w przypadku jedynego telefonu w kieszeni również jako aparatu fotograficznego i nie była to jakość do jakiej przyzwyczaił mnie iPhone, ale telefon przecież kosztował mnie ok 8% ceny iPhone-a 7, więc nie wymagajmy cudów. Nawet przenoszenie zdjęć między środowiskami google i apple dało się rozwiązać (co prawda nie natywnie, a web-owo) ale się dało. 
Tak jak wspomniałem jeśli bardzo potrzebujemy jakieś funkcji, dostępnej w jednym z systemów, na pewno znajdziemy rozwiązanie które pozwoli na podobną lub identyczną pracę w innym systemie. Podobnie myślę sytuacja wygląda jeśli potrzebujemy usług między-platformowych opartych o dane gromadzone na serwerach. Co prawda mogą nie być tak eleganckie, czy działające w dokładnie ten sam sposób, ale problemów większych być nie powinno. Czasami tylko musimy się troszkę bardziej nagłowić, czy nakombinować, żeby mieć takie samo rozwiązanie, czy funkcję którą na przykład mamy default-owo w ekosystemie od Apple. Dochodzi jeszcze oczywiście kwestia bezpieczeństwa naszych danych przez skorzystanie z usług firm trzecich. Jedynie z czym nie mogłem sobie poradzić (być może też nie do końca zgłębiłem temat) to to że o ile nie ma problemu z przekierowaniem rozmów, z jednego numeru na drugi, to niestety nie znalazłem rozwiązania, żeby móc otrzymywać wiadomości sms na drugi numer. To żeby mieć tę same kontakty na telefonie z Androidem co na iPhonie jest oczywiście do zrobienia, jednak nie za bardzo podobało mi się "oddanie" Google-owi swojej książki telefonicznej. 
Generalnie brak pewnych funkcji  i współpracy środowisk między telefonami był w moim przypadku podyktowany brakiem zaufania do jednej z platform.
Myślę że jednak jeśli komuś to nie przeszkadza, może z powodzeniem używać nawet telefonu z Androidem i komputera z Mac OS X, jednak to wszystko będzie wtedy oparte o dwóch dostawcach usług, a nie jednego :)
Tak jak z premedytacją wybrana przeze mnie opcja pozbawienia się pewnych funkcji, czy usług była czasem irytująca, o tyle sam system nie był jakiś skomplikowany w obsłudze, łapałem się na tym że intuicyjnie szukałem pewnych opcji w zupełnie innym miejscu niż w iOS, ale to również kwestia przyzwyczajeń, a im częściej czegoś używamy, to wchodzi nam to po prostu w nawyk i staje się normą. 
Ale również przyzwyczajenie jest naszą drugą naturą i ja po tylu latach używania ekosystemu od Apple przyzwyczajony do pewnych rozwiązań, podanych na tacy, czy rozleniwieniu w kwestii szukania rozwiązania danego problemu, długo nie wytrzymałem z Androidem służącym nie tylko jako nawigacja samochodowa, z którą wspomniany LG K8 LTE radził sobie całkiem dobrze. 
Nawet używając kilku aplikacji jednocześnie, telefon nie miał większych problemów z "ogarnięciem" ich na raz. Według mnie miał tylko jedną wadę - system zintegrowany z usługami Google-a, a nie z Apple. 
Każdy może mieć pewnie inny pogląd na ten temat, a ja nie mam nawet ochoty wdawać się w wojenki Android kontra iOS, Microsoft vs Mac OS. Każdy mam wybór i powinien z niego korzystać. Ja również z takiego wyboru skorzystałem i........ po ponad dwóch miesiącach całkiem intensywnego używania Andorid-owego telefonu zamieniłem go na iPhone-a wtedy i dla mnie życie stało się o wiele łatwiejsze. 
Nie musiałem rezygnować w pewnych funkcji. Bez problemu odnajduję daną opcję w systemie której akurat potrzebuję. Wszystkie usługi są znów ze sobą ściśle powiązane i zintegrowane i w zasadzie prze tylko przez jednego dostawcę tych usług. Przez Apple :)
Kupiłem iPhone-a 5S, dlaczego akurat ten model?  Zastanawiałem się przez jaki czas, który z wcześniejszych modeli będzie jeszcze nie za drogi, a technicznie najbardziej wydajny.
iPhone 4S już nie dostaje uaktualnień systemu.  iPhone 5, ma moja żona i bardzo dobrze się sprawuje,  natomiast posiada procesor 32 bitowy, który za chwilę również straci wsparcie od Apple. Natomiast wszystkie "duże" 4,7 calowe iPhone-y czyli zaczynając od modelu iPhone 6 nie straciły jeszcze dostatecznie na wartości, aby można było kupić je w okazyjnej dla mnie cenie. Zatem jedynym zdroworozsądkowym wyborem modelu był iPhone 5S, posiadający już procesor 64 bitowy, a będący na tyle "starym" modelem, że stracił całkiem sporo na wartości. LG K8 LTE trafił na portale aukcyjne i ogłoszeniowe w celu sprzedaży, a uzyskane pieniądze miały zostać przeznaczone na "nowego" iPhone-a. Nie doczekałem jednak do końca licytacji i w zasadzie tego samego dnia kiedy dopiero co umieściłem na portalach informacje o sprzedawanym telefonie, znalazłem na OLX bardzo dobry egzemplarz, w niewygórowanej cenie, którą jeszcze udało mi się trochę "uatrakcyjnić". 


Decyzję podjąłem na szybko, ale nie żałuję. Przy próbie uruchomienia okazało się że telefon posiada sim-lock "fioletowego" operatora, ale na szczęście posiadałem do telefonu wszystkie dokumenty poprzedniego właściciela, więc cały proces zdjęcia blokady ograniczył się do kilku minut w pobliskim salonie.
Telefon został "uwolniony" i po chwili działał już z moją kartą sim wyjętą z LG K8, a po synchronizacji z iCloud jak za dotknięciem "czarodziejskiej różdżki" posiadał już wszystkie potrzebne ustawienia, usługi i dane. Telefon od razu stał się "kolejnym" pełnoprawnym elementem ekosystemu. Wszystko co zrobię na Macbooku, iPadzie czy iPhonie 7 mam również dostępne w "nowym" iPhonie. Ja wiem że to pewnie podobnie wygląda, gdy korzystamy z usług Googla i włączymy swój dopiero co wyjęty z pudełka telefon z Androidem, lub pewnie i w chromebooku. 
Ja jednak, tak jak wspomniałem, od lat już jestem związany z infrastrukturą od Apple i w niej czuję się swobodnie. 
Przejście zupełnie do Google, pewnie i byłoby dla mnie fizycznie wykonalne, ale raczej mało możliwe. Za dużo "zabawy" przy przenoszeniu aplikacji z AppStore, czy "treści" z iTunes Store czy Podcast, współdzielenia się zdjęciami z rodziną w chmurze. Dziś pewnie zmiana platformy jest pewnie i tak mniej bolesna niż kiedyś, jednak budowanie z wszystkiego od nowa, to już chyba nie dla mnie. Apple mnie rozleniwiło. Polityka prywatności oraz bezpieczeństwo u Google, jak również otwartość systemu w moim subiektywnym odczuciu oczywiście nie jest też takie jak bym oczekiwał. Apple daje nam tylko swój "plac zabaw", na który nie przyniesiemy własnych zabawek, ale w moim przekonaniu oparte jest to na dużo głębszej filozofii bezpieczeństwa, niż to pozornie wygląda.

Może samo używanie telefonu z Androidem dziś już nie różni się zbytnio od tego z iOS, nauczymy się gdzie co znaleźć i jak dotrzeć do interesującej nas funkcji, jednak to co jest "pod spodem" Androida i Google, jest dla mnie nie do końca akceptowalne. Ktoś może mieć tony przekonujących argumentów świadczących, że może jednak się mylę, że Android jest równie bezpieczny co iOS, to jednak co chwila trafiam na jakiś artykuł w prasie czy internecie, który temu zaprzecza. Kilka dni temu głośno się zrobiło o 300 aplikacjach z wirusami w oficjalnym sklepie Play, czy wirusie w aplikacji mBanku i takich przykładów można znaleźć dużo więcej. Otwartość systemu z jednej strony jest korzystna, z drugiej jednak zdecydowanie mniej bezpieczna. Może gdybym kiedyś zmienił Nokię na jakiegoś ówczesnego Samsunga (i tak prawie się też stało, o czym można poczytać na moim blogu) dziś mój pogląd byłby zupełnie inny. Ale w roku 2011 kupiłem iPhone 4 i od tego momentu Apple kupiło mnie :)








sobota, 2 września 2017

Historia (nie tylko moich) iPad-ów cz.2

Po roku od premiery iPada czyli w marcu 2011 roku, pojawiła się kolejna generacja tego urządzenia. 
iPad 2 wprowadził wiele udoskonaleń względem protoplasty. 


Otrzymał on dwurdzeniowy procesor A5 (bazujący na ARM Cortex A9), oraz również dwurdzeniowy procesor graficzny Power VR SGX-543 MP2. a pamięć RAM zwiększono do 512 MB. Te wszystkie elementy zapewniły prawie dwukrotnie większą wydajność w stosunku do poprzednika, mając jednocześnie taki sam czas działania na baterii -  czyli około 10 godzin.

iPad 2 był o 33 procent "smuklejszy" i o 15 procent lżejszy od pierwszego tabletu od Apple. Choroba "wieku dziecięcego" została również "wyleczona" i iPad 2 generacji otrzymał nie jedną, a nawet dwie kamery video. Przednia 0,3 Mpx, a tylna 0,7 Mpx pozwalająca nagrywać filmy w HD. 

iPad 2 pojawił się w sprzedaży 11 marca w USA, a 25 marca w Europie i tym razem Polska znalazła się na liście krajów które otrzymają iPada w tym drugim terminie. 

Cena urządzenia nie została zmieniona i wynosiła wciąż 499$ za wersję podstawową (16 GB WiFi), a u Polskiego Resellera Apple, za ten sam model trzeba było zapłacić 2079 zł (kurs dolara według tabeli NBP z tamtego okresu to ok 2,90 zł) hmm... ?
Należy wspomnieć również, że tym razem "nowy" iPad dostępny był w dwóch kolorach, czarnym i białym, a na pokładzie mieliśmy nowego iOS 5.


W tym okresie posiadałem już iPhone-a 4, więc system iOS znałem już nie tylko w teorii :) i choć według mnie posiadał pewne ograniczenia, w stosunku do systemów desktopowych, to w zasadzie  już mi to zupełnie nie przeszkadzało, a współpraca z "dotykowym" iOS-em, w porównaniu z moimi poprzednimi  smartfonami z logo Nokia, było czymś rewelacyjnym. Czuć było że ten system został "uszyty na miarę" dla tego telefonu. To również miało wpływ na to, że coraz bardziej zacząłem patrzyć w kierunku iPada. W moim życiu wydarzyło się wtedy też całkiem sporo. Zmieniłem pracę i choć dostęp do komputerów z internetem miałem w niej wręcz nieograniczony, to i tak z przyzwyczajenia do wygody pracy na Mac OS X, wolałem sobie przynieść własnego Macbooka, niż pracować na PeCetach z Windowem XP :) Zresztą nie był to wtedy wielki problem, gdyż droga do mojej nowej pracy zajmowała mi 5 minut spacerkiem :) iPad zatem wciąż nie był urządzeniem "pierwszej potrzeby", a na pewno wciąż nie w tej cenie. Generalnie moje podejście do zakupów jest raczej racjonalne, oczywiście zdarza mi się, że kupię coś pod wpływem emocji, ale z reguły przy "zakupach technologicznych" staram się wyważyć stosunek potrzeb, możliwości i oczywiście ceny, więc to nie był, według mnie jeszcze czas na iPada.

Kolejny iPad 3 generacji nazwany The New iPad , zaprezentowany został rok po poprzedniku w marcu 2012, ale jak wiem już niestety nie przez Steve-a :( Prezentacji dokonali Tim Cook i Phil Shiller.

Znalezienie różnic w Nowym iPadzie w stosunku do poprzednika jest dość trudne, po głębszym porównaniu można dostrzec większe krzywizny zaokrąglonych krawędzi, czy odrobinę większy otwór tylnej kamery, ale dopiero przy bezpośrednim porównaniu z iPadem 2 generacji zauważymy różnicę w grubości urządzenia. 


iPad 3 ma grubość 9,4 mm i jest o 0,6 mm grubszy od poprzednika. A to po części za sprawą głównej nowości, którą przyniósł Nowy iPad, czyli wyświetlacza Retina znanego już wcześniej z iPhone 4.  Apple po raz pierwszy zastosowało tak duży "Retinowy" ekran - 9,7 cala, o bardzo wysokiej rozdzielczości 2048 x 1536, czyli w porównaniu z iPadem 2 generacji liczba pikseli zwiększyła się czterokrotnie. Wobec tego do środka nowego iPad musiał trafić pojemniejszy akumulator i przede wszystkim wydajniejszy procesor graficzny mogący "napędzić" to nowe "monstrum"i stąd mamy zwiększenie grubości. Musiało się to również odbić na masie urządzenia, która wzrosła o 60 gram. Nowemu iPadowi "objętościowo" bliżej zatem do iPad pierwszej generacji, niż do swojego bezpośredniego poprzednika. Oprócz "Retinowej" nowości mamy jeszcze jedną dość znaczącą zmianę. Tablet Apple trzeciej generacji po raz pierwszy wspiera nowy standard przesyłania danych w telefonii komórkowej LTE (Long Term Evolution). Umożliwiając teoretycznie bezprzewodowy transfer danych na poziomie 300 Mb/s.


Nowy iPad dostał nowy procesor Apple A5X (System on a Chip) bazujący na Cortex A9 ARM taktowany częstotliwością 1 GHz, czyli wydajność CPU nie za bardzo zmieniła się w stosunku do poprzednika. Natomiast ze względu na nowy ekran, wydajność GPU zwiększyła się i to znacząco. Dodano dwa kolejne rdzenie PowerVR SGX543MP, dzięki temu wydajność "grafiki" wzrosła dwukrotnie. Zmianą na lepsze jest również zwiększenie pamięci operacyjnej do 1 GB.
iPad 3 generacji pojawił się w sprzedaży 16 marca 2012 roku w USA w Kanadzie, Francji, Niemczech, Szwajcarii, Japonii, Singapurze i Hong Kongu i Australii, a tydzień później 23 marca pozostałych krajach Europy i świata. 

Cena została zachowana 499$ za model 16GB WiFI - 599$ za 32GB WiFi i 699$ za 64GB WiFi za moduł 4G LTE trzeba było do każdego modelu dopłacić 127$.

Cena w oficjalnej dystrybucji w Polsce wynosiła w dniu premiery 2099 zł za 16GB WiFi i 2599 za ten sam model z modułem LTE. Niewątpliwym plusem Nowego iPada, była obniżka cen poprzedniego modelu i w Polsce można było go kupić w cenie 1699 zł za wersję 16 GB WiFi, oraz za 2199 za ten sam model z modułem 3G.

Nowy iPad, z nową jakością obrazu okazał się kolejny raz sukcesem i sprzedawał się jak świeże bułeczki.

Ja wciąż do konsumpcji treści posługiwałem się iOS-em jedynie na iPhonie 4, więc w zasadzie też na Retinowym ekranie, który faktycznie, w porównaniu na przykład do iPhone-a 3GS mojej żony, był czymś niesamowitym. Ta szczegółowość, jasność i nasycenie barw dawały niesamowity efekt. To wszystko sprawiało że coraz częściej do codziennego korzystania z internetu, również w pracy, zacząłem używać telefonu zamiast komputera. Często nie chciało mi się wyciągać laptopa, a iPhone był zawsze pod ręką. Praca z iOS też stała się dla mnie czymś naturalnym.

Kolejny iPad, a w zasadzie dwa nowe iPady pojawiły się jeszcze tego samego roku bo 23 października 2012. Apple przedstawiło nam "szybkiego" następcę iPada 3 generacji, oraz pokazało zupełnie nowy "format" iPada - iPada mini. 



Miesiąc wcześniej, we wrześniu Apple pod "dowództwem" Tima, wprowadził rownież nowy 4 calowy, czyli większy "format" iPhone 5.


Steve Jobs nie był przychylny miniaturyzacji iPada. Według niego taki iPad mini nie miał sensu. Innego zdania jak widać był Tim Cook, co okazało się całkiem dobrym pomysłem, przynajmniej jeśli chodzi o zyski.

Zanim szerzej opiszę ten "nowy pomysł" Apple, wróćmy do nowej generacji "dużego" iPada. Co było powodem dość szybkiego wprowadzenia następcy iPada 3 generacji? 
W internecie można znaleźć na ten temat różne "historie"? Nowe złącze Lightning, nowy system iOS-6, zaprezentowany miesiąc wcześniej. Według mnie, to chyba jednak chodziło o wydajność procesora A5, który  prawie bez zmian pozostawiono z iPada 2 generacji i mimo zwiększenia dwukrotnie wydajności samej grafiki w iPadzie 3, mogło się to jednak odbić na "komforcie" pracy z urządzeniem. Nowy iOS 6 i jego wiele (bo ponad 200) nowych funkcji prawdopodobnie temu jeszcze bardziej "dopomogły". "The New iPad" (3 generacji) został zresztą bardzo szybko wycofany z oferty Apple, a iPad-a 2 generacji wciąż można było kupić :)

Tak naprawdę w nowym iPadzie 4 generacji poza wspomnianym nowym złączem Lightning, obudowa nie zmieniła się prawie zupełnie. Waga urządzenia nie wzrosła również (652 g) ani nie stało się ono cieńsze (9,4 mm). Niemal wszystkie zmiany w iPadzie 4, w porównaniu od poprzednika skrywają się wewnątrz obudowy. 

Przede wszystkim jak wspomniałem iPad 4 dostał nowy procesor Apple A6X. Jest to samodzielnie opracowany przez Apple dwurdzeniowy układ System on a Chip bazujący na procesorze ARM Cortex A9 i w zależności od obciążenia może osiągnąć taktowanie do 1,4 GHz. Tak jak w poprzedniku (A5X) X w nazwie oznacza wzmocniony układ graficzny, towarzyszący procesorowi w jednoukładowej strukturze. Podczas gdy w standardowym układzie A6, stosowanym w nowym iPhonie 5, GPU dysponuje trzema rdzeniami, to w zastosowanym w iPadzie 4 generacji A6X może pochwalić się czterema rdzeniami. Ponadto zastosowano tu nową wersję procesora graficznego z oferty Imagination czyli PowerVR SGX554MP4. Nowy "scalak", według Apple, ma wydajność CPU i GPU w porównaniu z poprzednikiem lepszą o 100%. Po niezależnych benchmarkach okazało się że faktycznie nowy układ jest dwukrotnie wydajniejszy od poprzednika. Pamięć RAM pozostała bez zmian 1GB. Bez zmian pozostała też tylna 5 MPx kamera rejestrująca video  w 1080p HD, natomiast Apple w końcu wymieniło dość kiepską jak na ówczesne standardy przednią kamerę. Dotychczasowy sensor 0,3 MPx nagrywający w jakość VGA, zastąpiła nowa kamera FaceTime HD o rozdzielczości 1,2 MPx z możliwością nagrywania materiału wideo w jakości HD - 720p. Tak jak wspomniałem już wcześniej iPad 4 generacji posiadał również nowy iOS 6.
Również ceny iPada 4 generacji nie różniły się od poprzednika 499$ za wersję 16GB WiFi i 127 dolarów trzeba było dopłacić za moduł LTE.



Jeśli chodzi o nowe złącze Lightning zastosowane w nowych iPadach, był to nowy rodzaj złącza (interfejsu komunikacyjnego) dla urządzeń firmy Apple. Używając zaledwie 8 pinów, zamiast 30 jak było w poprzednim złączu, Lightning jest bardziej smukły, mały ale przede wszystkim jest to złącze dwustronne, co za tym idzie nie da go się błędnie podłączyć. Nie ma jednak na stałe przypisanych sygnałów, urządzenie rozpoznaje umieszczenie wtyczki i odpowiednio zmienia sygnały. Jest to złącze w pełni cyfrowe, nie mamy już analogowych sygnałów audio czy video, jak było w przypadku złącza 30 pinowego (o czym można było się przekonać teraz po usunięciu złącza mini jack w iPhonie 7) i choć nie jest kompatybilne z poprzednim złączem, dostępna jest również odpowiednia przejściówka.

Zajmijmy się może teraz zupełnie nowym produktem zaprezentowanym na tej samej konferencji czyli iPad-em "mini". 



Od jakiegoś czasu konkurencja zarzucała Apple że 9,7 calowy iPad jest niezbyt poręczny i niezbyt wygodny w obsłudze. Ja uważam że ten rozmiar jest optymalny dla tego typu urządzenia, ale jeśli ktoś próbuje obsługiwać iPada jedną ręką, faktycznie może mieć problem. Apple dostosowało się do potrzeb rynku i miesiąc wcześniej wprowadziło większego iPhone-a, a teraz zaprezentowało iPada mini, który mógł poważnie zaszkodzić 7-calowym tabletom z Androidem, głównie Nexusowi 7 od Google czy "lokalnemu" Amazon Kindle Fire.

Mini ma ekran IPS o przekątnej 7,9" i rozdzielczości 1024 x 768 pikseli, czyli nie jest to Retina. Jego sercem jest procesor Apple A5 bazujący na ARM Cortex-A9 i  taktowany zegarem 1 GHz,  a układ graficzny to dwurdzeniowy PowerVR SGX543MP2. Wielkość pamięci  RAM to 512 MB. 

Jeśli się dobrze przyjrzymy tym parametrom, to okazuje że się że już gdzieś je widzieliśmy. Tak, to wszystko zostało odziedziczone po iPadzie 2 generacji. Nie potrzeba wydajnej grafiki, bo nie ma  ekranu typu Retina, procesor też sobie spokojnie poradzi z podstawowymi funkcjami. To co nowego dostaliśmy w pomniejszonym iPadzie 2 to kamery, takie jak w premierowym iPad-dzie 4, czyli tylna 5 MPx, oraz przednia 1,2 MPx FaceTime HD oraz złącze Lightning. 


Ceny mniejszego iPada musiały być oczywiście mniejsze (myślę Apple przekalkulowało sobie to wkładając tańszy ekran) i tak za model
16 GB WiFi cena wynosiła 329$, 
32 GB WiFi - 429$ 
64 GB WiFi - 529$ 

za moduł LTE  trzeba było dopłacić 130$ 

czyli ceny kształtowały się następująco:
16 GB WiFi+LTE - 459$ 
32 GB WiFi+LTE - 559$ 
64 GB WiFi+LTE - 659$. 

Nowe dwa modele iPada pojawiły się w sklepach 2 listopada (również w Polsce) w cenie:
16 GB WiFi - 1449 zł,
32 GB WiFI - 1849 zł 
64 GB WiFi - 2249 zł. 

Ceny z modułem LTE:
16 GB WiFi+LTE - 1949 zł 
32 GB WiFi+LTE - 2349 zł 
64 GB WiFi+LTE - 2749 zł.

W ofercie Apple wciąż posiadało model iPad-a 2 ( w końcu to prawie to samo co iPad mini) w cenie 1699 zł za model 16GB WiFi i 2199 za 16GB WiFi+3G. Nie było już w ofercie iPadów z większą pamięcią Flash typu 32GB czy 64GB, w oficjalnej sprzedaży były tylko te z 16GB.

W mojej pracy często pracuję w ciemności i niezbyt komfortowych warunkach "przestrzennych". "Duży" 13 calowy laptop zaczynał być coraz mniej poręczny w takich przypadkach. Często o wiele lepszym rozwiązaniem do "zabijania czasu", okazywał się dotykowy telefon, choć czasem brakowało jedynie większego ekranu i to były argumenty które coraz bardziej skłaniały mnie do pomysłu o zakupie iPada. Czegoś co będzie poręczniejsze od komputera i posiadało ekran dotykowy większy niż iPhone.
Moje racjonalne podejście do zakupów powodowało to, że za pieniądze które byłem skłonny wydać na tego typu urządzenie mogłem kupić jedynie iPada mini 16GB z WiFi, ostatecznie mógłby to być iPad 2, ale również w wersji 16 GB WiFi, co nie do końca spełniało moje oczekiwania. Oczywiście najbardziej optymalny byłby iPad 4 z ekranem Retina, do którego przyzwyczaiłem się będąc użytkownikiem iPhone-a 4, z przynajmniej 32 GB-tową przestrzenią na dane. Ale to przy jego cenie 2599 zł  było to raczej marzenie. 
Mniejsze pieniądze wydałem dwa lata wcześniej na "pełnoprawny" komputer z Mac OS-em, a iPad byłby tylko urządzeniem dodatkowym, więc nie chciałem wydawać na niego takiej kwoty. Inną opcją byłoby zakupienie używanego, nie najnowszego urządzenia z drugiej ręki. Coraz częściej zacząłem pod tym kątem przeszukiwać znany portal aukcyjny. 
Okazało się że w kwocie podstawowego iPada mini (16 GB WiFi) można kupić już używanego iPada 2 z modułem 3G, oraz pamięcią flash 32 GB a nawet 64 GB, a to było coś co już kwalifikowało się według mnie do "normalnego" używania. Pomyślałem również że skoro Apple wypuściło mini z "wnętrznościami" iPada 2, to może nie tak szybko go "ubiją".